Wnętrze rodzinnego domu cz.1

Początek zaczął się bardzo niewinnie. Moja mama poprosiła mnie bym zaprojektowała jej "nowy" salon, tłumacząc, że mam dobre wyczucie w dobrze kolorów i podobny styl do jej. Remont miał obejmować odświeżenie ścian, wymianę podłogi i przestawieniu stojących tam kilkunastoletnich mebli. Jednakże podczas wynoszenia rzeczy z pokoju, niechcący ( lub też ze starości ;p) doszło do zniszczenia meblościanki i barku , którego nikt nie lubił, bo i tak był już nie modny. Nadszedł więc czas nocnych dyskusji o śmiałym projekcie, którym ma niedługo wejść w życie. Doszłyśmy do porozumienia :) Bardzo się ucieszyłam na wiadomość o całkowitej metamorfozie, bo salon był bardzo duży i miałam spore pole do popisu.
 



Założenia projektu były bardzo proste, wnętrze ma być jasne, nowoczesne z domieszką klasyki, by dobrze komponowało się z meblami gdańskimi z jadalni i wykonane względnie niskim kosztem. Po kilku nocach wspólnych rozmów, doszłyśmy do porozumienia w kwestii kolorystki czy stylu nowych mebli do salonu. 

Aby rozjaśnić wnętrze większość ściany zostały pomalowane w kolorze białym, który odbija światło, co optycznie powiększa pomieszczenie. Jako że w salonie są dwa ogromne okna, z pomieszczenie połączone z jadalnia jest bardzo długie, przeciwległą ścianę zrobiliśmy w odcieniu ciemnego grafitu. Bardzo długo rozważałyśmy wybór koloru, który ożywi jasne wnętrze. Czerwony odpadał w przedbiegach, bo kuchnia jest w tym odcieniu, inne kolory również szybko wyeliminowałyśmy, bo nam nie pasowały. Został fiolet. Więc postanowione. To będzie dominujący element. Podłogi natomiast są jasne, w neutralnym kolorze dębu "husky". 


Mama zadecydowała, że skoro wszystkie meble będą nowe, to i sofy także powinny być nowe. Czarne nie bo za ciemne, szare też nie, bo będzie za szaro, beżowe też nie. Więc znowu padło na fiolet. Szybko skoczyłam do sklepu, który znalazłam w pobliżu, wzięłam próbki materiałów skóropodobnych-bo o połowę tańsze od skóry, a rzeczywistości nie wiele się różnią., wybrałam model kanap i spowrotem do domu. Wybór znowu zaakceptowany. Za 3-4 tygodnie firma dowiezie towar.


Szklany owalny stolik o bardzo nowoczesnej czarnej podstawie wykonanej z tworzywa sztucznego kupiłam w sklepie internetowym stolikiszklane.pl, bo maja bardzo ciekawe projekty, ogromny wybór i stosunkowo niskie ceny. Minusem było tylko długi czas oczekiwania, bo prawie 2 miesiące :(. No ale cóż, prawie tyle trwał remont od czasu pomysłu do zakończenia realizacji.


Następną kwestią były meble drewniane: barek, komoda i parapety. Apiać kolejne próbki laminatów, długie rozmowy ze stolarzem, bo meble były wykonywane na zamówienie, zgodnie z moim pomysłem. Wybór był szybki, korpusy mebli zostały zrobione w odcieniu orzecha (laminat), a elementy jak:fronty szafek oraz podpórki na wina zostały polakierowane na czarny wysoki połysk. 

Dużo czasu spędziłam nad sporządzeniem rysunków z konkretnymi wymiarami barku, gdyż moja mama porusza się na wózku inwalidzkim, dlatego bar musiał być przystosowany ergonomicznie pod nią, czyli min ok 100 cm wewnątrz. Nietypowy kształt w kształcie litery U był odważnym pomysłem, na szczęście wyszło zgodnie z planem. Od strony salonu blat roboczy, wykonany z bardzo wytrzymałego akrylu ( nawet nie drogi 400zł/m2), wysunięty do salonu, na wzór klasycznego baru w pubie, przy którą stoją dwa hokery barowe, wykonane także z ekoskóry w podobnej tonacji jak sofy. Początkowo, blat miał być zrobiony z czarnego granitu lub konglomeratu, niestety zakłady kamieniarskie liczą sobie za tą przyjemność ok 1200 zł/m2. Dlatego pomysł ten szybko upadł. Jako dopełnienie wiszą dwie ciemno grafitowe lampy "Hektar" (Ikea, 100 zł/szt.) umieszczone centralnie nad częścią blatową.


Remont obejmował także długi korytarz, który został podzielony na dwa krótkie korytarze oraz klatką schodową po środku. Ścianki działowe wykonane z płyty kartonowo-gipsowej są szybkie i tanie w postawieniu. Tak więc jednen z łuków, który kiedyś służył za wejście z klatki schodowej, zagospodarowałam na wnękę z półeczkami, na bibeloty, w kolorze reszty mebli. Oba korytarze w kolorach beżowych mają podwieszane sufity z wpuszczanymi halogenami LED, które niesamowicie je rozjaśniły. (Drzwi widoczne na zdjęciu  były kupione przy poprzednim remoncie łazienki.)     

Ostatnim już chyba istotnym elementem projektu jest dobór żyrandoli oraz kinkietów, który łączy styl nowoczesnego salonu z klasyczną jadalnią. Wynalezienie tych lamp, również zajęło mi sporo czasu, bo nie mogłyśmy się zdecydować z mamą jakie oświetlenie zastosować, które by nadawało się do pomieszczenia o powierzchni blisko 86 metrów kw., bo tyle mają salon z jadalnią. Lampy "Róża" kupione zostały w markecie Liroy Merlin. Same żyrandole i kinkiety, w sumie 5 szt., kosztowały łącznie tyle, co żarówki do całego zestawu.

 Podczas prac wykonawczych delikatnie przerobiliśmy włączniki i gniazdka, gdyż teraz nie są porozrzucane po wszystkich ścinach, tylko ustawione są w pionie, we wspólnych ramkach.

Niezmiernie cieszę się z zaprojektowania i wykonania tego projektu, bo metamorfoza zaskakuje każdego, który widział pokój przed i po. I to jest dla mnie największa pociecha. Wszystko wyszło dokładnie tak, jak to sobie wyobraziłam :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz